Dawne rzemiosła i zawody
Artykuły » Dawne rzemiosła i zawody
W 1904 roku przy zachodniej pierzei rynku, obok restauracji Krebsa (dziś mieści się tam oddział jednego z banków) znajdował się warsztat szewski. Jego właścicielem był O. Kollakowski. W tamtym czasie, w Nowym Mieście (Neumark in Westpreussen) swoje usługi świadczyło siedmiu szewców (m.in. Barański, Otremba i Schmidt). Cech ten był jednym z najstarszych w mieście i wśród innych specjalności zajmujących się materiałami skórzanymi był najliczniejszy. Powód oczywiście był jeden, na buty zapotrzebowanie było większe niż na wyroby rymarzy, czy kuśnierzy. Dziś zakłady szewskie z powodu masowej produkcji fabrycznej są rzadkością, a te, które pozostały zajmują się najczęściej naprawą obuwia. Jak wyglądał dawny warsztat szewca? Obok kawałków skóry i podeszew, leżały różnej wielkości młotki, szydła, dratwa na szpulach (nić konopna lub lniana nasycona smołą i nawoskowana), maszyny do szycia, czyszczarki, prasy i charakterystyczne kopyta, czyli wykonane z drewna formy do butów.
Na tej samej pocztówce, w widocznej narożnej kamienicy u zbiegu Gutenbergstrasse i Schmiedestrasse (obecnie 7 Grudnia i Waryńskiego) mieściła się piekarnia M. Knabe. W 1906 roku wypiekaniem pieczywa w naszym mieście, zajmowało się siedmiu piekarzy (m.in. Giese, Klinger, Jabłoński i Sielmann). Choć najlepsi mistrzowie piekarniczego fachu swoje wyroby „pieką sercem”, to i tak czasami narażali się swoim klientom lub władzom. W 1915 roku. na wokandzie sądowej znalazły się sprawy dwóch nowomiejskich piekarzy, którzy otrzymali karę grzywny po 50 marek, za to, że sprzedawali „bułki o 15 gramów lżejsze, niż był przepis”. Dzięki rzeczoznawcy, który udowodnił, że bułki były stare, a więc i lżejsze niż świeże, druga instancja uwolniła ich od kary. Kruczek prawny był komentowany m.in. przez „Kurjer Poznański”.
Na początku XX wieku mieszkańcy miasta mogli korzystać z usług oferowanych przez golibrodów. Jeden z „Rasir - salonów” uwieczniony został na pocztówce. Mieścił się on przy Hauptstrasse, czyli dzisiejszej ul. 3 Maja, w pierwszym budynku z prawej strony. Zakład z widocznym szyldem reklamowym należał do Bublitza. Być może stylizacja na drwala nie była wówczas pożądaną, ale wąs w stylu angielskim zawsze miał swoich zwolenników i to nie zależnie od epoki. W owym czasie poza Bublitzem swoje usługi świadczyło trzech innych barberów (tj. Gross, Lazarewicz oraz Rokoczyński). Dziś, ten nieco zapomniany zawód, znów wraca do łask.
Dariusz Andrzejewski